En el gran silencio de mi mes favorito
Octubre (el rojo de los arces, el marrón de los robles, en los abedules
Por aquí y por allá una hoja amarilleaba)
Celebré la detención del tiempo.
El vasto país de los muertos comenzaba por doquier:
Tras el recodo de la avenida, tras el césped de los parques,
Pero no tenía que entrar allí, no me llamaba.
Las lanchas retiradas en la orilla, los caminos en la pinocha,
El río fluía en la oscuridad, no había luces en la otra orilla.
Me dirigía al baile de fantasmas y hechiceros
Donde se presentaba una delegación con máscaras y pelucas
Y bailaba no reconocida en el cortejo de los vivos.
Czeslaw Milosz (Šeteniai, 1911-Cracovia, 2004)
Versión de Ada Trzeciakowska
/
Sezon
*
Wwielkiej ciszy mojego ulubionego miesiąca
Października (czerwień klonów, brąz dębów, na brzozach
Jeszcze tu i tam jasnożółty liść)
Celebrowałem zatrzymanie czasu.
Rozległe państwo umarłych zaczynało się wszędzie:
Za zakrętem alei, za trawnikami parków,
Ale nie musiałem tam wchodzić, nie wzywało mnie.
Motorówki wyciągnięte na brzeg, ścieżki w igliwiu,
Rzeka płynęła w ciemności, żadnych świateł po drugiej
[stronie.
Wybierałem się na bal duchów i czarowników
Na którym zjawia się delegacja w maskach i perukach
I tańczy nie rozpoznana w korowodzie żywych.
No hay comentarios.:
Publicar un comentario